Fairy Tail song

poniedziałek, 17 lutego 2014

8. Powrót

- Ponieważ jesteś...
- Lucy!! Gdzie jesteś?! - usłyszałam znajomy głos. Shin martwił się moim nagłym zniknięciem. Spojrzałam znacząco na Zerefa, odwróciłam się i poszłam za głosem. "Jeszcze porozmawiamy. A wtedy na pewno poznasz prawdę." - usłyszałam za swoimi plecami. Potem nastała cisza, przerywana ciągłym wołaniem tej samej osoby. 
*4 miesiące później*
*Lucy*
  Wspięłam się na wysoka górę i rozejrzałam. Obok mnie pojawił się Shin w swojej naturalnej postaci. Obydwoje mieliśmy na sobie czarne, długie peleryny, a na głowy zarzucone kaptury. Przed nami rozciągał się przepiękny krajobraz wielkiego miasta. Znanego miasta. Pod moimi nogami rozciągało się kochane przeze mnie miejsce. Mój drugi dom. Magnolia. Westchnęłam z zachwytem. Prze ten rok nic się nie zmieniła. Tak jakbym wyjechała wczoraj. Naciągnęłam na siebie mocniej pelerynę, spojrzałam na swoje klucze i zaczęłam schodzić z górki. Ciekawe jak mnie przyjmą w gildii. A co jeśli mnie nie pamiętają? Najgorsze się stanie, jak wypędza mnie z gildii. Zwolniłam tępa. Nie byłam już taka szczęśliwa na powrót. Stanęłam i przyglądałam się miastu. A co jeśli Zeref wszystkich wymordował. On jest do tego zdolny, więc nie mam pojęcia nawet, czy moi przyjaciele nadal żyją. Samotna łza spłynęła po moim poliku. Otarłam ją palcem wskazującym. Przyjrzałam się łzie. Takie małe, a tak wiele znaczy. Otrząsnęłam rękę i spojrzałam przed siebie. Jeszcze nie czas. Nie jestem na to gotowa. Odwróciłam się i zderzyłam z jakimś stworzonkiem. Mój exceed patrzał na mnie pytająco. Wiedziałam, o co zapyta. Dlaczego się wraca? No jak to dlaczego? To jeszcze nie dzisiaj. Nie jestem gotowa.
- Jeśli będziesz to tak ciągle przekładać, to w ogóle do nich nie wrócisz. Najwyższy czas, aby przezwyciężyć strach i wziąć się do roboty. - powiedział patrząc na mnie. Miał najświętszą rację. Dlaczego takie ponure myśli chodziły po mojej głowie. Przecież to moi przyjaciele. Nie zapomną mnie tak od sobie. Z nadzieją i determinacją odwróciłam się i ponownie ruszyłam w stronę miasta. Chcąc mieć to za sobą, nie zatrzymywałam się ani na chwilę. Muszę jak najszybciej to zrobić. Jak najszybciej tam wejść. 
  Gdy w końcu zobaczyłam budynek gildii, mój oddech nieznacznie przyspieszył. Dlaczego tak bałam się wejść do gildii. Przecież tam są moi przyjaciele, towarzysze, rodzina. Czego się tak boję. Chwyciłam za drzwi i...
  Zawahałam się. A co jeśli mnie nie przyjmą. Aj tam mam to gdzieś.Otworzyłam drzwi. Wszystkie głowy zwróciły się na mnie. Nikt mnie nie rozpoznał. No jasne. Ciągle mam na sobie kaptur i płaszcz. Poczułam małą łapkę oplatającą moją łydkę. Shin. Gdy go poczułam, poczułam się pewniej. Odetchnęłam i ruszyłam przed siebie. Wszyscy, którzy stali przede mną, rozstępowali się. Podeszłam do stolika i zobaczyłam mistrza. Serce zabiło mi mocniej. Ten jedynie się uśmiechną i powiedział:
- Witaj z powrotem po roku, Lucy. - gdy to powiedział, wszyscy stali zszokowani. Aby ich upewnić o słuszności słów mistrza, zdjęłam kaptur. Zamknęłam oczy i wczytałam się w energię pomieszczenia. Próbowałam znaleźć kogoś znajomego, lecz wszyscy byli zbyt wielkim szoku, żeby kogoś rozróżnić. Otworzyłam oczy i spotkałam wzrok czarnych oczu. Serce ponownie mi zamarło. Natsu. Po chwili rzuciłam się na niego, a on przytulił mnie. Następne osoby, które mnie przytuliły, to Erza i Gray. Tak za nimi tęskniłam. Usłyszałam pisk. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że Shin się do mnie przytula. Gildia patrzyła na mnie ze zdziwieniem. No tak. Przecież nikt nie wie o Shin'ie. Odczepiłam od siebie exceed'a i pokazałam całej gildii. Po minucie pojawił się Happy i zaczął zabawiać nowego kolegę. Chciałam także z kimś porozmawiać oraz przywitać się z resztą. Jednak zatrzymały mnie cztery słowa.
- Lucy, do mojego gabinetu. - powiedział mistrz Makarov. Poparzyłam się na mistrza, a potem na resztę. Na ich twarzach nie zniknęło zdziwienie, odkąd usłyszeli pisk Shin'a, ich miny się nie zmieniły. Wzruszyłam ramionami i poszłam do gabinetu mistrza. Pewnie chce znać przebieg mojego treningu. Weszłam po schodach i momentalnie się zatrzymałam. Poczułam aż zbyt znajomą moc. Spojrzałam przez okno, które znajdowało się po mojej prawej stronie i spojrzałam prosto w jego zimne, czarne oczy. Zeref. Jak on może się na oczy pokazywać w takim momencie. Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem. Ten jednak się nie wzruszył. Popatrzył na mnie współczująco i przemówił.
- Natsu wie o tym ,że jesteś smoczym zabójcą. - powiedziawszy to, zniknął. Stałam w miejscu zbyt zszokowana, żeby się ruszyć. Tylko jedno pytanie chodziło po mojej głowie. Skąd?
______________________________________________________________
Skończyłam. Zeref był i się zmył. Pewnie myślicie, że go za dużo w tym opowiadaniu, ale później się dowiecie,
dlaczego. Ale nie tylko dlatego jest go tyle. To mój piąty ulubiony bohater fairy tail, więc go tu zabraknąć nie mogło. A teraz. Rozdział dedykuje Ayomii Saku i Pati Blue. Dziękuje wam, że mnie nominowałyście. To wiele dla mnie znaczy. A co do rozdziału. Proszę o komentarze. Chętnie posłucham waszych opinii.

2 komentarze:

  1. Rozdział świetny! Tylko szkoda, że Zeref nie dokończył tego, co chciał powiedzieć Lucy. Jestem strasznie ciekawa! No i nareszcie wróciła do gildii :D Ciekawe jak reszta zareaguje na wiadomość o tym, że jest Smoczym Zabójcą :D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaa...! I co on na to? Nie rób mi tego! Jak..? Dlaczego..?
    Idę czytać dalej bo nie wytrzymam w tej niepewności! ^^

    OdpowiedzUsuń