Fairy Tail song

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

19. W tym samym czasie...

*Natsu*
   Szedłem razem z Laxus'em przez las. Jak na razie nic się nie działo. Gdzie ci wszyscy wrogowie. Przecież były wyraźne informacje, gdzie jest zamieszczona gildia. Rozejrzałem się. Drzewa, drzewa, drzewa. Cholera! Same drzewa! Gdzie jest jakiś budynek! Ja chcę się z kimś pobić! Spojrzałem na po bliższe krzaki. Czy to był cień. Ale jak to możliwe, że ktoś się przedarł przez nasze zmysły.  Obróciłem się wokół własnej osi. Nikogo nie zauważyłem. Zerknąłem na Laxus'a. Najwidoczniej tez coś wyczuł, ponieważ rozglądał się jak głupi. Mam co do tego złe przeczucia. Nagle usłyszałem za sobą świst. Odskoczyłem najdalej, jak to było możliwe. W miejscu, gdzie przed chwila stałem, znajdowała się wielka dziura. Gdybym odskoczył sekundę później, było by po mnie. Spojrzałem w stronę, z której nadszedł pocisk. Kilka metrów od różowowłosego stał Midnight z blondynem w czarnej koszulce z niebieskimi płomieniami jako wzorku. Przy szyi miał zawiązaną błękitna wstążkę. Spodnie natomiast czarne. Zamiast paznokci miał pazury, a pod łokciem na lewej ręce znak gildii Tartarus. Natomiast nad łokciami miał zawiązane czarne paski. Oczy miał błękitne jak ocean, a jego przystojna twarz nie wyrażała emocji.
- Proszę, proszę. Znowu się spotykamy, Natsu! - krzyczy Midnight. Nagle usłyszałem krowi krzyk. Taurus. A więc Lucy tez walczy. Spojrzałem na blondyna. Na jego twarzy pojawił się szaleńczy uśmiech. Spojrzał przed siebie i wyszeptał:
- A więc ją złapali. Nadszedł twój czas, Zerefie. Niedługo powrócisz do nas, Panie.
*Erza*
   Odgarnęłam liście i wyszłam na wielka polanę. Chodzimy już z godzinę, a po wrogu ani śladu. Czyżby to była pułapka. A może to nie ten las. Spojrzałam na Gray'a. Rozglądał się wokół siebie, jak idiota. Poprawka. On jest idiotą. Ale takie zachowanie u niego nie jest normalne. 
- Gray, co się dzieje? I gdzie Shin? - spytałam maga lodu. On spojrzał na mnie, a potem na krzaki.
- Shin lata nad lasem. A co do tego pierwszego pytania, to nie słyszałaś tego? - wytrzeszczył na mnie oczy. 
- Nie. Niczego nie słyszała... - nagle za granatowowłosym pojawiła się jakaś kobieta. Nosi ona obcisły, przylegający do ciała strój , który odkrywa jej uda i częściowo odsłania pośladki. Posiada długą kurtkę w paski, która zasłania jej nieludzkie podobne do szponów ptaka, ręce. Jej kurtka kończy się wysokim kołnierzem, zakrywającym jej szyję. Niżej, pod jej kobiecymi udami, kobieta zamiast ludzkich nóg, ma ptasie szpony. Jej głowę zdobi skomplikowany hełm, który zakrywa prawie całą twarz, zostawiając otwory na oczy i usta. Po bokach jej hełmu znajduje się para długich uszu. Jej włosy znajdują się z tyłu hełmu. Obok niej zmaterializował się mężczyzna.Jest w średnim wieku, ma ciemne włosy i lekki zarost. Od jego czoła po lewe ucho leci wielka blizna. Nosi okrągłe kolczyki w kształcie krzyży. Jego strój składa się z napierśnikiem z napisem "Absolutne Zero", przy szyi zakończone futrem. Posiada także rękawice oraz naramienniki. Na lewym znajduje się symbol gildii. Zmaterializowałam szybko miecz w swojej prawej dłoni i rzuciłam go ponad ramieniem Gray'a. Chłopak przerażony, upadł na ziemię i chwycił się za głowę. Miecz natomiast został pochwycony przez mężczyznę, a potem zamieniony w kruszynki lodu. A więc pośród wrogów jest mag lodu. Gray będzie miał zabawę. Spojrzałam na kobietę. Ona będzie moja.
- Podmiana! - krzyknęłam. Moja codzienna zbroja zamieniła się na czerwone spodnie ze wzorem płomieni na nogawkach oraz zabandażowanymi piersiami. Włosy miałam związane w kitkę, a za broń służyły mi dwa miecze. Miałam już zaatakować kobietę, kiedy usłyszałam krowi krzyk. Najwyraźniej Lucy tez walczy. (zaraz się okaże, że wszyscy wymawiają te zdanie dop.aut.) Odwróciłam się do wrogów. Uśmiechali się. Nagle mężczyzna wyszeptał:
- A wiec nadszedł czas. Przygotuj się na swój koniec, Lucy Dellares.
*Wendy*
   Wspinałam się na górę razem z Gajeel'em. Zrozumiałabym, żeby się wspiąć na drzewa, na małe skałki, ale na górę! I co góra wielkości Mont Everest robi w środku lasu! Przecież to niedorzeczne. Jeszcze na dodatek takie płaskie ściany ma ten wybryk natury, że ledwo co weszliśmy na niego. Szkoda, że nie wzięliśmy ze sobą Carli i Happy'ego. Wspinamy się już przez około godzinę, kiedy usłyszeliśmy kamień uderzający o kamień. Spojrzałam w górę i ujrzałam wielką lawinę. Otworzyłam szeroko oczy. No chyba sobie ze mnie jaja robicie! Że niby ta cholerna lawina mnie powstrzyma od wspinania się dalej?! Po moim trupie! (no wiecie. Trochę czasu spędziła w Fairy Tail, to pięknych słówek się nazbierało. dop.aut.) przytuliłam się do ściany. Po moich plecach przeleciało parę mniejszych kamyczków, ale tak to nic nie czułam. Kiedy to wszystko się skończyło, spojrzałam na czarnowłosego. Tak samo jak ja, stał na kamyku, przytulony do ściany. Najwyraźniej on tez nie chciał spadać. Ponowiliśmy wspinaczkę.
   Po paru minutach dotarliśmy na szczyt. Upadłam na kolana. Chciałam odpocząć, lecz przerwało mi donośne trzęsienie ziemi. Wokół mnie wzniósł się pył. Zaczęłam się dusić małymi drobinkami. Podczołgałam się do świeżego powietrza i wtedy GO zobaczyłam. Był wysoki i muskularny. Miał dwie pary rąk, ramiona i głowę pokryte kolcami, oraz cztery macki wyrastające z dolnej części jego ciała. Miał dwa tatuaże, które ciągnęły się od ramion, aż po brzuch. Tatuaże miał także na każdej z rąk . Miał łańcuch zawieszony na szyi, a wokół bioder owinięty czarny materiał, który zakrywał dolną część ciała. Patrzył przed siebie. Jeszcze mnie nie zauważył. Rozejrzałam się. Parę metrów ode mnie leżał Gajeel. Przyglądał się potworowi. Nagle jego źrenice się zmniejszyły, a jego klatka piersiowa zaczęła się coraz szybciej unosić. Powędrowałam za jego wzrokiem. Mutant, który stał przede mną uśmiechał się. Ale nie tak, jak każdy, kiedy ma powód do szczęścia Ten uśmiech był przerażający. Uśmiechał się tak, jak psychopata do martwego ciała. Ten uśmiech był psychopatyczny. Następnie z tym swoim uśmiechem spojrzał na mnie i powiedział:
- Nareszcie nadszedł ten czas! Dzieci Dobra i Zła w końcu się połączą!
__________________________________________
Co ci ludzie chcą zrobić Lucy?
O jakie dzieci Dobra i Zła chodziło temu potworowi?
Kim są nowi przeciwnicy Fairy Tail?
Na te i na inne pytania poznacie odpowiedź w następnych rozdziałach.
Achh... jak ja kocham mojego tatę.
Rozdział jest.
A jutro możliwe, że następny. 
Nie wiem. Coś mnie ostatnio do czytania prowadzi.
Poleci ktoś jakiś blog?
Zgłaszajcie swoje blogi do nowej zakładki Z&R.
Dobrej nocy!
~Samara Glasses


1 komentarz:

  1. PIERWSZA!
    Jeeej walki czas zacząć!
    Z tej Wendy to się niezły numer zrobił! ;D
    No nic. To jest genialne i czekam na następne rozdziały!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń