Fairy Tail song

poniedziałek, 30 grudnia 2013

1 Smutek.

   Poruszałam się ulicami Magnolii, spoglądając w gwiazdy. Już ponad rok minął od Wielkich Igrzysk Magicznych. To, co się po tym stało, zostanie w mojej pamięci, aż do śmierci. Słyszałam od Natsu i reszty smoczych zabójców, że ich smoki takie nie były. Wierze im. Przecież nie każdy musi być miły. Poza tym to były smoki, które żyły czterysta lat temu. Nie wiemy, czy któreś z nich żyją. Opuściłam głowę i zarumieniłam się. Niestety, nie mogę zapomnieć tego, że jeden z nich chciał mnie zjeść. Jeszcze do tego mnie rozebrał z moich ubrań. (wiecie, o co mi chodzi. dop. aut.). Gdyby nie to, że smok mnie wystrzelił, to Natsu nigdy by mnie nie zobaczył nago. Czasami nawet myślę, że to nie był zbieg okoliczności. Gildie biorące udział w bitwie ze smokami potrzebowały paru miesięcy, żeby się pozbierać. Niestety, nasza od razu zaczęła świętować zwycięstwo. Do teraz czasami są organizowane imprezy na tę cześć. Ba, praktycznie codziennie. Też bym z nimi chętnie po świętowała, lecz...
- Yo Lucy, chodź z nami świętować. - powiedział Natsu oplatając mnie ramieniem. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się przed gildią. Zdziwiłam się. Jak mogłam nie zauważyć. Przecież tam jest masakrycznie głośno. Popatrzyłam na Natsu. Po jego zachowaniu wywnioskowałam, że był już nieźle wstawiony. Westchnęłam i strzepnęłam jego rękę z moich ramion. Ominęłam różowowłosego i weszłam do gildii. Nic się nie zmieniła. No, prawie. Dwa miesiące temu do naszej gildii dołączyli Sting i Rogue. Przez to zamieszanie stało się jeszcze więcej, i jeszcze na dodatek doszedł nowy powód do świętowania. Zauważyłam tą dwójkę siedzącą przy barze i rozmawiającą z mistrzem. Widać było, że są bardzo zajęci. A miałam do niego sprawę. Widać, będę musiała poczekać. Rozejrzałam się. Levi razem z Gajeel'em i resztą siedziała przy długim stole rozmawiając i śmiejąc się razem. Niedaleko nich Biska z Alzackiem i Asuką popijali sok. Brakowało mi tylko... a, są. W najdalszym kącie w gildii siedziała Erza, Gray, Juvia, Happy, Wendy i Charla. Uśmiechnięta podeszłam do nich. Coś mi nie pasowało. Erza nie jadła ciastka truskawkowego, Juvia nie kleiła się do Gray'a a reszta siedziała ze spuszczonymi głowami. Przystanęłam. Dlaczego się smucą. Przecież nic takiego się nie stało. Lecz widząc przestraszoną twarz białej kotki, zrozumiałam o co chodzi. Powoli próbowałam się oddalić i wyjść z gildii, kiedy wpadłam na kogoś. Na moje nieszczęście był to Sting.
- Przepraszam. Nie chciałam. - powiedziałam.
- Nic się nie stało. Wiesz może gdzie Natsu?
- Ostatni raz widziałam go, jak szedł tylko sobie wiadomym kierunku. Na dodatek był pijany. - powiedziałam najspokojniej, jak mogłam. Skoro on tu jest, to znaczy, że przestali rozmawiać z mistrzem. To była moja szansa. Wyminęłam Sting'a i ruszyłam do baru. Jednak nigdzie go nie było. Rozejrzałam się. Nigdzie nie widziałam tej łysej czupryny. Skoro go tu nie było, to znaczy że poszedł do swojego gabinetu. Ruszyłam w kierunku schodów. Wstąpiłam na pierwszy schodek i praktycznie od razu z nich zleciałam. Tak mi się spieszyło, że nie zauważyłam kiedy zostałam złapana za ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam jedynie biały szalik. Szeroko otworzyłam oczy. Nie zdążyłam go nawet odepchnąć, gdy wpił swoje wargi w moje. Próba odepchnięcia go przerodziła się w kurczowe łapanie się jego kamizelki. Jedyne co czułam, to ciepło rozchodzące się po moim ciele. To było takie przyjemne, jednak musiałam mu przerwać. Próbowałam się oddalić, lecz moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Powoli dałam radę oddalić trochę głowę. Wystarczyło, żeby przerwać pocałunek. Spojrzałam na gildię. Nikt nie zauważył nawet tego, co działo się pod schodami. Natsu jedynie stał tam i starał się zwrócić na siebie uwagę. Chciał, żebym spojrzała w jego oczy. Ja natomiast rozglądałam się gdzie popadnie. Nagle zauważyłam dwie pary oczu wpatrzone w nas. Była to Erza i Mira. Zaczerwieniłam się. Od kiedy na nas patrzą. Przecież staliśmy w najciemniejszym kącie. Odwróciłam od nich wzrok jednocześnie spoglądając w oczy Dragneel'a. Poczułam jego dłoń na mojej głowie. Po chwili stykaliśmy się czołami. Zamknęłam oczy i usłyszałam słowa, które mnie zaskoczyły.
- Nie zostawiaj mnie. - skąd wiedział? Skąd wiedział, że chcę opuścić gildię? Wtem zaświtało mi coś w głowie. Charla. A więc to to ich tak smuciło. Myślałam, że zobaczyła to, co mnie zamartwia przez ostatnie noce. Uśmiechnęłam się.
- Nie zostawię. Nie martw się. - Ten jedynie odsunął się ode mnie i puścił ten swój firmowy uśmiech. Gildii nie opuszczę. Jedynie udam się na trening. Musze pogadać z mistrzem. Muszę go przekonać, żeby mówił innym, że pojechałam na misję.
-Lucy, mogę cię prosić na chwilę? - powiedział mistrz. Ja tylko zaskoczona jego obecnością, poszłam za nim do gabinetu. Czego chciał mistrz. Jeśli chodzi o samodzielną misję, chętnie przyjmę. Muszę stać się silniejsza. Nie mogę pozwolić, aby zaatakował z zaskoczenia. Poza tym nie tylko dla tego chcę iść sama. Ostatnio odkryłam wspomnienie, które nie łączy się z resztą. Jestem na łące. A wokół mnie wielki ogon. Musiałam wiedzieć. Czyżbym była...? Niee, to niemożliwe. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Mistrz usiadł za biurkiem. Zajęłam miejsce naprzeciwko niego. Staruszek spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
- Zgadzam się. - powiedział znienacka. Zmarszczyłam brwi. O co mu chodzi? Na co się zgadza? Ten widząc moje zdziwienie, wytłumaczył.
- Zgadzam się mówić pozostałym, że jesteś na misji, kiedy będziesz trenować. - uśmiechnęłam się. Postanowiłam ruszyć od razu. Wstałam, podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Jednak, gdy przekroczyłam próg gabinetu, posmutniałam. Nie wiadomo dlaczego, przypomniałam sobie słowa Salamandra. Przecież nie opuszczam gildii. Idę tylko na misję. Spokojna zeszłam z piętra, wyszłam z budynku i skierowałam się do mieszkania. Gdy byłam już w mieszkaniu, wyciągnęłam torbę podróżna, spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam. Najpierw chciałabym się dowiedzieć, co to była za łąka. Potem reszta się jakoś inaczej potoczy. Rok. Ustaliłam rok pobytu na treningu. 
______________________________________________
No  pierwszy rozdział za mną. Przepraszam, że tak późno, ale dokańczałam sprawy związane z blogiem, a do tego siostra mi się wtryniła przed laptopa, więc na półtorej godziny straciłam go z oczu. Prosiłabym też o jakiś ślad. Chciałabym, żebyście przedstawiali swoje pomysły, zachwyty, skargi, uwagi i co wam jeszcze przyjdzie do głowy, w komentarzu. Dla was to parę stuknięć w klawisze, a dla mnie to wiele. Bo dzięki temu wiem, że ktoś to czyta.

3 komentarze:

  1. To mój pierwszy komentarz na tym blogu... więc postaram się żeby był bombowy jak ten rozdział^^
    Więc gotuj się na moją długą przemowę :D.
    Po pierwsze cieszę się że powstał kolejny blog o Nalu XD heheh moja mania ^^
    Po drugie będę tu wpada kolejne rozdziały :D na co liczę już teraz że pojawi się kolejny ^^
    Po trzecie już podoba mi się początek :D.
    Tych punktów może być więcej, ale co ja ci tu będę truć :D.
    Rozdzialik supcio, tylko mógłby być dłuższy:).
    Mizutami: I mówi to ktoś kto pisze krótko!
    Aj aj to też racja hehe...
    No to czekam na następny rozdział z niecierpliwością:*
    Buziaki, uściski, weny, czasu, chęci!
    Pozdrawia:
    Ayomi:XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, bomba. Już mi się podoba.
    Naomi: Mi też!
    Super rozdział, chcę więcej
    Naomi: Więc my lecimy czytać dalej.
    Nom buziaki i wena :*******

    OdpowiedzUsuń