Fairy Tail song

sobota, 4 stycznia 2014

2 Sen

   Stałam na stacji i czekałam na ostatni pociąg. Nie mogłam uwierzyć, że mistrz tak szybko zgodził się. Musi mieć co do mnie palny. Ale... jeszcze dziwniejsze jest to, że wiedział o tym. Czyżbym była aż tak przewidywalna. Poczułam ciepło na wargach. Dotknęłam ich dwoma palcami. To uczucie przypomniało mi o pocałunku. Jakie to było ekscytujące. Szkoda, że Dragneel był pijany. Ale i tak można to zaliczyć do udanego pożegnania. Tylko... ciekawe, czy będzie o tym pamiętał. Posmutniałam. Jasne, że nie będzie pamiętał. Przecież już po pierwszym kieliszku zawsze się upijał. Tym razem na pewno będzie tak samo. Usłyszałam gwizdek. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. Nawet nie zauważyłam, kiedy pociąg przyjechał. Podniosłam plecaczek podróżniczy i weszłam do pociągu. Weszłam do wolnego przedziału. Nagle zobaczyłam wokół siebie Erzę, na której kolanach leżał Natsu. Jak zwykle cały zielony. Na przeciwko siedział Gray, a obok niego ja. Zaskoczona przetarłam oczy. Wszystko zniknęło. Musiałam mieć zwidy. Potrząsnęłam głową i usiadłam. Postanowiłam się zdrzemnąć. Nic się przecież nie stanie, jak odpocznę od tego dnia. Nagle zawiał chłodny, nocny wiatr. Zadrżałam. Wyciągnęłam plecak, wyjęłam bluzę i się nią okryłam. Plecak położyłam na drugie siedzenie. Mimo że miałam czym się okryć, nadal było mi zimno. W tej jedynej chwili zabrakło mi Natsu i jego ciepłego ciała. Zamknęłam oczy i momentalnie zasnęłam.
   Rozejrzałam się dookoła. Znajdowałam się na polnej łące. Wszędzie były maki i chabry. Uśmiechnęłam się i wciągnęłam zapach nosem. Był przecudowny. Aż mruknęłam z rozkoszy. Niespodziewanie usłyszałam dziewczęcy śmiech. Zaskoczona, skierowałam się do źródła odgłosu. Przechodziłam przez duże łodygi kwiatów, podążając za celem. Im dalej szłam, tym dźwięk był coraz głośniejszy. Aż w końcu to zobaczyła. Małą dziewczynkę o brązowych oczach, blond włosach związaną różową wstążką, w małą kitkę i jasnej cerze. Miała na sobie różową sukienkę do kolan z białym kołnierzem i brązowe sandały. Była szczęśliwa. Właśnie chowała się za jednym z wielu drzew. Tycią rączkę miała na buzi, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Za roślinami znajdowała jakaś wielka postać koloru złotego. Nie wiedziałam dokładnie co to było, dopóki głowa tej zwierzyny nie wyszła na wierzch. To był smok. Przerażona oddaliłam się najdalej jak mogłam. Natsu i reszta smoczych zabójców mówiła mi, że smoki to ich rodzina, ale teraz to nie mogę uwierzyć, że byli wychowywani przez to coś. Spojrzałam na dziewczynkę. Z dziwna miną przyglądała mi się... przyglądała!! Przecież jestem niewidzialna. Nie można było mnie od tak sobie mnie zobaczyć. Blond włosa przekrzywiła głowę na bok i krzyknęła:
- Safiria! To nie jest śmieszne! - odwróciła się, założyła ręce na piersi i czekała na coś. Po paru sekundach obok niej pojawił się smok. A raczej smoczyca. Spojrzałam na jej pysk. Pokryta łuskami paszcza była otwarta. Wyglądało to tak, jakby chciała na mnie zionąć ogniem. Podniosłam ręce i skryłam za nimi głowę. Czekałam na atak, lecz się go nie doczekałam. Opuściłam ramiona i spojrzałam na smoka. Przyglądał mi się. Jej wzrok przewiercał mnie. Dlaczego mnie to spotkało. Niespodziewanie smok otworzył paszczę. Przygotowałam się na najgorsze. 
- Ale tam nic nie ma, Lucy. - powiedziała jak najzwyklej Safiria. Mała dziewczynka spoglądał raz na mnie, raz na smoczycę. Jakoś nie mogła uwierzyć, że tam nic nie ma. Wyciągnęła rękę, żeby mnie dotknąć, lecz smok jej przeszkodził. Obrażona mała odbiegła od nas jak najdalej. Patrzyłam na nią dopóki nie zniknęła mi z oczu. Zwróciłam swój wzrok na zwierzę. Ta odwróciła głowę w moją stronę i przemówiła. 
- Witaj Lucy. Spodziewałam się, że to zrobią. Dlatego też umieściłam w twojej pamięci małe źródełko, które ochroni wszystkie wspomnienia ze mną. Teraz zostało ci jedynie sobie wszystko przypomnieć. Poszukaj też pewnych ksiąg. Są stworzone dla twoich sześciu przyjaciół, a jedna dla ciebie. Tylko pamiętaj. Nie dawaj im ich.Jeśli to zrobisz, cały świat może być w niebezpieczeństwie. Ale pospiesz się. Zostało mało czasu. - powoli obraz smoczycy i polany z lasem zaczęły znikać. Przerażona rozglądałam się jak najęta. Co się teraz ze mną stanie? I co to była za dziewczynka? Przecież to nie mogłam być ja. Od urodzenie mieszkałam z nimi. Wychowywali mnie. Dążyli do tego, bym była kimś. Ale...  teraz to wszystko zaczyna mieć sens. Dlaczego niby tata nie chciała na mnie spojrzeć po śmierci matki? Dlaczego mówił, że to moja wina? Nie znałam jej za dobrze. Wiedziałam tylko że nazywała się Layla Heartfilia, należała do gildii Love & Lucky, była maginią giezdnych duchów oraz że zmarła 7 lipca 777... teraz wszystko zaczyna mieć sens. Po zaginięciu smoków, Layli musiało coś się stać przy ratowaniu mnie i musiała zaginąć tego samego dnia, a mnie przekazała swojemu mężowi. Przez to co się stało, nienawidzi mnie. To znaczy, że przeze mnie nie żyje niewinna... co ja gadam! W głowie mi się przegrzało od tego. Rozejrzałam się. Obraz zaczął się wyostrzać. Widziałam tylko jedno. Ogień. Wszędzie ogień. Wszystkie drzewa były podpalone. Ludzie uciekali z rozpadających się domów. Magowie próbują ugasić wszystko, co się da. A po środku tego pobojowiska stała tylko jedna osoba. Natsu. Cały był usmolony pyłem. Jego ubranie było w dziurach, a w niektórych miejscach podpalone. Uśmiechał się. Wokół niego leżały jakieś trupy. Powoli zaczęłam podchodzić do niego. Nawet mnie nie zauważył. Jedynie czemu się przyglądał, to ciałom. Zauważyłam, że jedno ciało się poruszyło. Natsu widocznie też, bo szybkim krokiem podszedł do ciała i je podniósł trzymając za kołnierz. Spojrzałam na twarz i zamarłam. To byłam ja. Poobijana, zakrwawiona, ledwo żywa ja. Próbowałam coś z siebie wydusić, lecz nie mogłam, Zbyt przerażona obejrzałam pozostałe ciała. Była to reszta smoczych zabójców. Zaskoczona spojrzałam na Natsu. Ten z lubością i nienawiścią spoglądał na drugą ja. 
- Dlaczego to robisz? - spytała.
- Ponieważ Zeref tego chce. - powiedział. Zamurowało mnie. Zeref i Natsu. To niemożliwe. Przecież różowo włosy pałał do niego nienawiścią. Jak niby może teraz z nim współpracować. Pytania, które chciałam mu zadać, powiedziała druga ja.
- Dlaczego? Dlaczego z nim współpracujesz? Przecież go nienawidziłeś. 
- Powiedział mi. Wszystko mi powiedział. Teraz już wiem, czemu wszystkie smoki zniknęły. To ty je ukryłaś! Ty je wszystkie zamknęłaś w tym pokręconym świecie.  Skąd w ogóle wiesz, że tego chciały. 
- Bo same do mnie przyszły. Prosiły mnie, żebym je chroniły. Żeby zło, które chce je posiąść, nie dotarło do nich. Nie chciały nikogo...
- I ja mam ci niby uwierzyć! Przez te wszystkie lata nas okłamywałaś! Nie powiedziałaś nikomu o tym! Nawet nie wspomniałaś o tym, że jesteś smoczym zabójcą! 
- Ja... nie wiedzia... łam... Proszę... puść...mnie... Duszę... się...- mówiła urywanie. Zaskoczona zaczęłam się oddalać. Jednak nie zauważając korzenia, przewróciłam się na tyłek. Tak jak w przypadku małej dziewczynki, Natsu zauważył mnie, puścił tamtą Lucy i zaczął się niebezpiecznie szybko zbliżać. Jak najszybciej wstałam, odwróciłam się i pobiegłam przed siebie. Gdy wbiegłam w las, moja widoczność stała się słabsza, więc coraz częściej zaczęłam się potykać. Za którymś razem przewróciłam się i przejechałam po twarzy z 5 metrów. Otrzepałam się i spojrzałam za siebie. Natsu ciągle szedł za mną.  Za każdym razem, gdy dotykał stopą ziemi, wszystko wokół niej się podpalało. Jeszcze bardziej przerażona, zaczęłam dalej biec. Nie miałam zamiaru wpaść w jego łapska. To już nie ten Natsu. Ten normalny zawsze się uśmiecha, wygłupia, pomaga, ale nigdy nie zabija. Może to prawda. Może naprawdę zaufał Zerefowi. I o  co chodziło mu z tym, że ni powiedziałam im, że jestem smoczym zabójcą. Czekaj1 Czy smoczyca nie powiedziała coś o księgach. Że ponoć jedna jest dla mnie, a reszta dla moich przyjaciół. Tylko nie powiedziała, dla których. Nad tym później będę się zastanawiać. O ile przeżyję. Powoli odwróciłam głowę. Natsu był już jakiś niecały metr za mną. Przeraziłam się. Chciałam przyspieszyć, lecz moje nogi odmówiły posłuszeństwa.Dopiero wtedy zauważyłam, że biegnę na resztkach mych sił. Poczułam szarpnięcie w okolicach talii. Momentalnie przewróciłam się z napastnikiem. Po paru przewrotach stanęliśmy w miejscu. Na moje nieszczęście wylądowałam pod napastnikiem, którym okazał się Natsu. Rozejrzałam się za sposobem ucieczki, lecz nic takiego nie było. Żeby nie patrzeć mu w oczy, odwróciłam głowę w prawą stronę. On jedynie podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku. Zaskoczona spojrzałam na niego. Ten mi się przyglądał.
- Dlaczego jesteś podobna do Lucy? - spytał, głaszcząc mnie po policzku. 
- Ja... ja... - za jąkałam się. Po moich policzkach popłynęły łzy. Ze strachu nie mogłam ułożyć żadnego logicznego zdania. Jedynie co robiłam to patrzyłam na niego ze strachem. Ten tylko cmoknął i dalej głaskał mnie po poliku. 
- Zadałem ci pytanie. 
- Ja... ja... jestem...Lu...cy...- odpowiedziałam, a Natsu przywalił mi z liścia. 
- Mów prawdę, suko! - wykrzyczał mi w twarz. Ja jeszcze bardziej się popłakałam. To nie był z pewnością ten Natsu. Prawdziwy nigdy by mnie tak nie traktował. Patrzyłam się na niego i czekałam na jego dalszy ruch. Teraz nie byłam pewna, co zrobi. Wiedziałam tylko, że teraz jest dzikim zwierzem, które nie umie się opanować. 
- Spójrz... co... zrobiłeś... swoim... przyjaciołom...- powiedziałam, jąkając się. Różowo włosy spojrzałam na mnie ze zdziwieniem, przekrzywił głowę i wybuchł głośnym śmiechem. Spojrzałam na niego przerażona, jak jeszcze nigdy dotąd. Gdy Natsu przestał mieć zaciesz ( przepraszam, ale musiałam to napisać xD dop.aut.), spojrzał na mnie swoimi rozszerzonymi oczyma.
- Odkąd Lucy mnie okłamała, ja nie mam przyjaciół. Złamał moje zaufanie. Nie mogę już przez to nikomu zaufać. 
- A może mówiłam prawdę. Może naprawdę nie pamiętała.
- Skąd możesz wiedzieć. Przecież nie nie jesteś nią.
- I tu się mylisz. Jestem Lucy Heartfilia. Chociaż nie... teraz już sama nie wiem, kim jestem. Z twoich poprzednich słów wynika, że jestem smoczym zabójcom, chociaż to niemożliwe. 
- Sam tak mówiłem, kiedy się tego dowiedziałem. Chociaż można się było tego domyślić. Po powrocie z misji zachowywałaś się dziwnie. Jeszcze do tego ten exceed. 
- Czekaj, czekaj. Jaki koniec misji. Przecież dopiero co przed chwilą z niej wyruszyłam. I jaki exceed!
- Co ty mówisz. Nie pamiętasz, jak przyszłaś do gildii z exceedem o imieniu Shin. 
- Nic takiego nawet nie miało miejsca w gildii. Dopiero rok minął od Wielkich Igrzysk Magicznych. Sting i Rogue dołączyli do naszej gildii jakieś pół roku temu. Ale że wróciłam z jakimś exceedem to nie było czegoś takiego. 
- Rozumiem. Ale koniec tej pogawędki. Czas, aby to się skończyło.- powiedział i zapalił swoje dłonie. Uśmiechnął psie przeraźliwie. Dreszcze przeszły mi po plecach. - Mam nadzieje, że lubisz ogień. - zaczął zbliżać dłoń do mojej twarzy. Przerażona zaczęłam się szarpać. A więc nie dowiem się, o co chodziło w tym wszystkim. Zamknęłam oczy. Ogień zaczął piec mój prawy polik. Czułam, jak moja skóra zaczyna schodzić. A więc tak skończę. Żegnajcie przyjaciele.
   Obudziła się i z przerażenia usiadłam. Cała byłam spocona. A więc to był tylko sen. Dysząc uśmiechnęłam się i dotknęłam polików. Zdziwiłam się. Na prawym poliku miałam szramę, jakbym za blisko trzymałam zapałkę. Przerażona wyciągnęłam lusterko z torby. Na poliku była ciemnobrązowa linia. Prowadziła ona od kąta oka, aż do końca polika. Dotknęłam szramy i syknęłam lekko. Nadal była ciepła. Westchnęłam, i spojrzałam przez okno. Gdy zauważyłam znajome okolice, wzięłam plecak, okryłam się peleryną, wyciągniętą z plecaka i poszłam do drzwi wagonu. Kiedy pociąg stanął, ruszyłam w kierunku tylko sobie znanym. Miałam pełno pytań.
______________________________________
Zastanawiacie się pewnie, gdzie poszła Lucy. Dowiecie się później.Mam nadzieję, że taka długość wam odpowiada. Zapraszam do dalszego czytania.
Shin: Czy o czymś nie zapomniałaś.
Chyba nie. Czekaj. Pytanie, zaproszenie i ... aa zapomniałabym. A rozdział dedykuje Ayomii Saku. Dziękuje ci za komentarz. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam wszystkich.

Samara Glasses

2 komentarze:

  1. W kwestii komentowania zawsze na mnie możesz liczyć ^^.
    Zawsze będę komentować twoje rozdziały, bo nie dość że są super to są pełne akcji<3
    KOCHAM!!
    Dziękuje za dedykację:)
    Mizutami: Streszczaj się bo nas ranek zastanie!
    Hai, paniusia się odezwała...
    Mizutami: Coś mówiłaś ?! *groźne spojrzenie*
    Nie!. No do rzeczy...
    Rozdział cud miód malinka :*:*. Domagam się więcej rozdziałów <3 :*. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy...gihi.
    PS. Natsu we śnie naprawdę jest przerażający.
    No do następnego rozdziału<3
    Weny. Buziaki ślę Ayomii XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski, zabije Natsu jeśli będzie takim idiotą!!!
    Naomi: Pomogę Ci
    Zamknij się to ja go zabije, a teraz lecę czytać dalej, bo strasznie mnie zaciekawiłaś kochana.
    Wena i buziaki :*****

    OdpowiedzUsuń