Fairy Tail song

środa, 12 lutego 2014

6. Spotkanie

6 miesięcy później
  Zmęczona opadłam na miękką trawę.6 miesięcy. Tyle już trenuje. Jak na razie idzie mi dobrze. Wszystkie podstawowe ataki umiem. Został tylko Sekretna Technika Smoczego Zabójcy. Mam wystarczająco dużo czasu, by się go nauczyć. Jednak nie tylko tego się uczyłam. Shin kazał mi codziennie przebiegać 15 kilometrów, rozciągać się i medytować. Ponoć to wszystko jest na rozgrzewkę. Jakoś na początku ledwo co przebiegałam pięć. Teraz ze spokojem mogę je przeżyć. Rozejrzałam się. Nigdzie nie było Shin'a. Gdzie on się podział. Podniosłam lekko głowę i rozejrzałam się. Wokół mnie nie było żadnej żywej duszy. Jedynie co widziałam, to drzewa i krzaki. Gdzie on się podział. Leniwie wstałam i zaczęłam wracać do miejsca startu. To trochę do niego nie podobne. Rozejrzałam się. Przecież nie mógł mnie tak zostawić. Mówił mi przecież, jak bardzo za mną tęsknił. Szukał mnie przecież przez te wszystkie lata. Nie mógł znieść naszej rozłąki. A teraz co. Zostawił mnie samą w lesie. Dlaczego wszyscy, których kocham, mnie opuszczają? Co ja takiego zrobiłam?
- Ranisz ich swoją obecnością. - usłyszałam. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Nikogo nie było. Skoro tak, to skąd ten dźwięk. Czyżbym miała halucynacje.
- Oczywiście, że nie. Spójrz w górę, to się dowiesz wszystkiego. - po usłyszeniu instrukcji, podniosłam głowę i zaniemówiłam. Zeref. Siedział na drzewie i przyglądał mi się z uśmiechem na twarzy. Odsunęłam się najszybciej, jak potrafiłam i nie odwracając od niego wzroku, zaczęłam się cofać.Jak mnie znalazł. Byłam ostrożna. Więc jak. Widząc moje zaskoczenie i zdziwienie, mag jeszcze bardziej się uśmiechnął. Zaczął się podnosić. Jeszcze szybciej zaczęłam się cofać. Jednak nawet to nic nie pomogło. W mig znalazł się przy mnie. Zaskoczona i przestraszona,upadłam na tyłek. To go rozbawiło. Nie dziwię mu się. Wyglądałam okropnie. Miałam na sobie białą, spoconą bokserkę, czarne, upaprane błotem szorty i szare trampki. Na twarzy miałam przyklejone kosmyki włosów, które wymknęły się z kitek. Rozejrzałam się. Shin'a nadal nie było nigdzie w pobliżu. Nigdy nie było go wtedy, kiedy był potrzebny. Opuściłam głowę. Wolałam już bardziej przyglądać się swoim butom, niż spojrzeć mu w oczy. Nie wiedziałam nawet co tu robi, więc skąd miałam wiedzieć, czy nie przyszedł mnie zabić. Usłyszałam parsknięcie.
- Dlaczego myślisz, że chce cię zabić. W ogóle, po co miałbym to robić.- spytał Zeref. Siedziałam na ziemi i próbowałam uspokoic myśli. Skąd wiedział, że właśnie rozważałam taka opcję. Przecież nie umie czytać w myślach. Postanowiłam pogadać z nim i próbować utrzymać się przy życiu.
- Jeszcze raz się pytam. Po co miałbym cię zabić? - pyta Zeref. Podniosłam oczy i spojrzałam na niego.
- Taka już twoja natura. Nic nie poradzę, że każdy tak na ciebie reaguje. - powiedziałam i opuściłam głowę. Ta rozmowa coraz bardziej mnie przeraża. Do czego zmierza. - Po co tu przyszedłeś. - spytałam.Tak po prostu. Nie mogłam się powstrzymać. Pół roczny trening nie tylko zmienił moje ciało, ale tez umysł. Przestałam być tą miłą, bezbronną, głupiutką Lucy. Teraz jestem twarda, silna i stawiająca na swoim. Ludzie, którzy ze mną walczyli, nie wyszli z tego dobrze. Jestem bardziej odważna, niż byłam rok temu.
- Mam mała sprawę w pobliskim miasteczku.
- To po co mnie zaczepiłeś. Nie rozumiem tego.
- Wyglądałaś tak bezbronnie. Nie mogłem się powstrzymać. Poza tym chyba kogoś szukasz?
- Nie twój interes.
- No nareszcie ci się charakterek poprawił. A więc niedługo się zacznie.
- Co się zacznie?
- W swoim czasie się dowiesz, Lucy - powiedział, cofając się w cień. - W swoim czasie.
  Echo jego głosu roznosiło się w mojej głowie. Znowu pytania bez odpowiedzi. Ten świat doprowadzi mnie do wariacji. Ale to coś musi oznaczać. Przecież nie rzucałby słów na wiatr. Jeszcze do tego ten jego uśmieszek. To ma coś związek z nim. A co jeśli mój sen był częścią przepowiedni. Co jeśli taki będzie koniec. Zeref będzie panował na całym świecie, a Natsu będzie mu pomagał. Do tego cała ta sprawa ma jakiś związek ze mną. To mnie już zaczęło przerastać. Zaraz! Jeśli to ma jakiś powiązanie ze mną, to znaczy że Zeref nie będzie próbował mnie za...
- Lucy!!! - usłyszałam wysoko nad sobą. Rozpoznawałam ten głos. To był Shin.
- Lucy!!! - odezwał się drugi głos. Czekaj! Drugi!! Jak to. Przecież Shin nikogo nie zna, to skąd ta druga osoba. W dodatku rozpoznawałam ten męski, przyjazny krzyk. To był...
  Zza gałęzi drzew wyszedł niebiesko-włosy chłopak z dziwnym tatuażem okalającym jego prawe oko. Na ciało miał zarzucony granatowy płaszcz z żółtymi paskami na ramionach i bokach szaty. Jellal. Rozglądał się we wszystkie strony, dopóki mnie nie zauważył. Uśmiechnął się i zbliżał się do mnie szybkim krokiem. Nagle na jego miejscu pojawił się Zeref i uśmiechał się szyderczo. Z wyciągniętymi ramionami zbliżał się do mnie. Przerażona objęłam się kolanami i zaczęłam piszczeć. Ze strachu zamknęłam oczy. To się nie mogło dziać. Nie mogło! Poczułam jego dotyk. Zimne, twarde palce objęły mnie i przytuliły. Tak jak się pojawił, tak i znikł, a na jego miejscu znów pojawił się Jellal. Objęłam go rękami i rozpłakałam się na jego ramieniu. Co to znaczy?! Podchodzi do mnie bliska mi osoba, a tu nagle na jej miejscu pojawia się wróg. Coraz mniej zaczynam rozumieć. Poczułam powiew wiatru. Po chwili kolejne silne ramiona oplotły mnie. Powoli się uspokajałam. Odkleiłam się od Fernandesa i popatrzyłam na osobę za nim. Shin stał tam ze zmartwioną miną. Pewnie narobiłam sporo hałasu tym swoim krzykiem. Westchnęłam, przetarłam oczy, podniosłam się, podziękowałam i ruszyłam w tylko sobie znanym kierunku. A była to sroga do najbliższej wioski. Zeref dał mi jasno do zrozumienia, co ma zamiar zrobić na miejscu. Nie miałam żadnych wątpliwości. Chciał zabić wszystkich jego mieszkańców. Przerażona skutkami tego "pobytu" Zerefa, przyspieszyłam kroku. Usłyszałam za sobą szybkie oddechy i ciężkie stąpanie o ziemię. No jasne. Odą za mną. A jakżeby inaczej. W oddali zobaczyłam prześwit w korach drzew. Byłam blisko. Jak najszybciej podeszłam do krzaków, odgarnęłam liście, spojrzałam przed siebie i zamarłam. Wioska stała w płomieniach. 
Natsu
   Wszedłem do domu padnięty. Od wiadomości na temat Lucy, minęło sześć miesięcy, a ja nadal nie wiem o co e niej chodzi. Nie ufać najbliższej przyjaciółce, tylko dlatego, bo ktoś mnie przed nią ostrzegł. Wolne żarty. Podszedłem do kanapy i ułożyłem się wygodnie. Jednak nadal nie mogłem, odpocząć. Coś mi w tym przeszkadzało. Powierciłem się i pokręciłem, aż w końcu przyczynę przyczynę. Było to zdjęcie blondwłosej dziewczyny z wyciągniętą prawą ręką przed siebie, z wiankiem na głowie. Była bardzo podobna do jego przyjaciółki. Odwrócił ramkę na drugą stronę i przeczytał to, co było tam napisane.
X777  Lucy Heartfilia Smocza gwiezdna zabójczyni. Siostra...
   Dalsza część była zamazana. Przeczytałem tekst jeszcze z dwa razy i tylko jedno pytanie chodziło mi po głowie. O co tu do cholery chodzi?!
______________________________________________________
Witajcie kochani. Wiem że dawno nic się nie pojawiło, ale po poprostu za dużo się działo w moim życiu. Jak pewnie zauważyliście, zmieniłam nazwę bloga. Pewnie się pytacie dlaczego? A to dlatego, że to nie będzie tylko o Nalu. No, główny paring to Nalu, ale wystąpią też Jerza, Gruvia, Galevy itp.itd. A więc to chyba wszystko. Proszę o komentarze, tak jak zawsze, o głosowanie w ankiecie i polubieniu mojego fanpage'a na facebook'u. Papatki. 
PS. Możliwe, że pojawi się one-shot na walentynki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz