Fairy Tail song

piątek, 14 lutego 2014

7. Test wytrwałości.

  Patrzyłam na palące się domy ze strachem i zaskoczeniem. Jak, w tak krótkim czasie mógł podpalić wioskę. W takim przepływie czasu nie zdołałby nawet dotrzeć do niej. Cyba że...
   Nie zastanawiając się dłużej, pobiegłam do płonącej przestrzeni. Musiałam uratować jak najwięcej osób. Usłyszałam za sobą szybkie oddechy i tupania. Jakby nie mogli dać mi zrobić tego samej. Co ja. Niepełnosprawna. Przewróciłam oczyma i przyspieszyłam. Nie ważne, czy będą za mną ciągle biegli, czy
nie. Ważne jest życie mieszkańców. Parę metrów przed osadą, sięgnęłam po klucze. Potrzebna mi była Aquarius. Bez niej nie będę w stanie nic zrobić. Złapałam klucz, wsadziłam kluz do butelki z wodą, przywołałam wodnika i zaczęło się marudzenie.
- Kto pozwolił ci wzywać mnie w trakcie randki?! I z czego ty mnie wezwałaś?! - wywrzeszczała na mnie. Ja jedynie stałam i patrzyłam na nią. Następnie bez słowa obróciłam ją. Potem usłyszałam z jej ust westchnienie i nie było po niej śladu. Pobiegłam przed siebie. Gdzie może być człowiek potrzebujący pomocy. Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Z płonącego budynku wychylała się mała dziewczynka. Miała potargane brązowe włosy, przestraszone niebieskie oczy i usmoloną od popiołu całą twarz. Na jej ciele zwisała brudna, postrzępiona, różowa sukienka. Jedyne co robiła, to patrzyła się na coś w pokoju, w którym się znajdowała. Podbiegłam szybko do budynku i otworzyłam drzwi. Na moje ciało dmuchnęła fala gorąca. Zasłaniając twarz ramieniem, oddaliłam się o trzy kroki od drzwi. I co ja mam teraz zrobić.
- Jak to co? Pochłoń ogień. - powiedział głos za mną. No jasne. Już wiem po co tu przyszedł. Zakładając ręce na piersi, odwróciłam się do niego, czekając na wyjaśnienia. Stał tam i bezczelnie się na mnie gapił. - No. Zrób to. Na co czekasz.
- Po co przyszedłeś do tego miasteczka. Tylko po to, by je podpalić. - spytałam, gorączkowo gestykulując. Zeref jedynie się uśmiechnął i zaczął cofać się w cień budynku. Ostatnie słowa, jakie od niego usłyszałam brzmiały: Rób, co do ciebie należy.  Jakbym o tym nie wiedziała. Odwróciłam się ponownie w stronę budynku, odetchnęłam i z zamkniętymi oczyma, skoncentrowałam się. Wiem, że mogę to zrobić. Wciągnęłam powietrze, wyczuwając ogień zmieszany z nim. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoje dzieło. Uśmiechnięta ruszyłam w stronę drzwi. Stawiając stopę w budynku. Stworzyłam tarcze, której się nauczyłam. Jadnak gdy zrobiłam pare kroków, pękła w drobny mak. Mogłam się tego spodziewać. Rozejrzałam się i o dziwo, płomień mnie nie ranił. Może to tak jak z Natsu i resztą. Ruszyłam dalej. Ta dziewczynka musi gdzieś ty być. Małe tupanie w dach dało mi małą wskazówkę, co do jej położenia. Szybko pobiegłam na górę, rozpadającymi już się schodami. Stała tam. Mała postać, z oplecionymi wokół talii ramionami. Podeszłam do niej.
- Wszystko w porządku? - spytałam ją. Ta tylko spojrzała na mnie ze strachem,kiwnęła głową i spojrzała na coś, co leżało za mną. Odwróciłam głowę i zamarłam. Za mną leżała martwa kobieta. Skierowałam swój wzrok na dziewczynkę.
- To twoja mama?
- Tak. - powiedziała. Jej głos był zachrypnięty, ale piękny.
- Masz jakiś innych krewnych?
- Nie.
- To chodź ze mną. Jak wyjdziemy na zewnątrz, znajdziemy kogoś, kto się chętnie tobą zajmie. - odwróciłam się. Miałam już ruszyć do drzwi, kiedy poczułam ucisk lekkiej ręki.
 - Nie.
- Co nie?
- Nie oddawaj mnie nikomu. Są jeszcze gorsi od niej. Mówiąc ostatnie słowa, wskazała na trupa. Obejrzałam ją, i dopiero wtedy zauważyłam siniaki ma jej rękach i nogach. Była bita. Taka przyje,na wioska, a niewinne dzieci biją.
- W takim razie, ja się tobą zaopiekuje.
 Spojrzała na mnie rozradowana. Widać było, że wiele w życiu przeszła. Od dziś należy jej się specjalne traktowanie. Uśmiechnęłam się, wzięłam ją na ramiona i pospiesznie wyszłam z budynku. Na zewnątrz wszyscy mieszkańcy wsi czekali na jakieś  wieści. Kiedy wyszłam z małą na rękach, tłum odetchnął z ulgą. No jasne. Każdy chciał ją zachować dla siebie. Podeszłam do Shin'a i Jellal'a, machnęłam znacząco głową i ruszyliśmy w kierunku lasu. Ludzie jedynie patrzyli się na mnie. Na ich twarzach malowało się zmieszanie, zaskoczenie i strach. Ja jedynie spoglądałam przed siebie.W pewnym momencie poczułam, jak wpadam na jakieś małe ciałko. Spojrzałam w dół i zobaczyłam dziewczynkę w wieku tej, którą miałam na rękach. Patrzyła na mnie pytająco.
- Co pani robi z Anabell? - Anabell? A więc tak ma na imię. Tak byłam zaaferowana jej przeszłością, że nawet nie zapytałam jej o imię. Teraz przynajmniej mam skrawek wiedzy, której nie posiadałam wcześniej. Przytuliłam mocno do siebie brązowowłosą.
- Zabieram ją ze sobą. Powiedziała mi bardzo ciekawych rzeczy, więc nie mogłam jej tak zostawić.
- Ale ona jest naszą mieszkanką. Musi z nami zostać. Jest jedną z nas.
- Nie, wcale nie. A teraz proszę zostawić mnie i Anabell w spokoju. Do widzenia.- ominęłam dziewczynkę i weszłam do lasu. No tak. Mogłam to przewidzieć. Ale to dobrze, że nas zostawili. Przynajmniej jeden problem rozwiązany. A teraz zostało tylko przemyśleć, co mam zrobić z informacjami otrzymanymi od Zerefa. Przecież po coś musiał iść do miasteczka. Czyżby chodziło o ten dom, w którym była ta mała. A co jeśli, wychowanka Anabell podpadła czarnemu magowi, a ten się wściekł i ją zabił. A dziewczynka to zobaczyła, i ten w ramach wściekłości, podpalił dom. Pewnie się wścieknie, kiedy zobaczy, że dziewczynka żyje. Tylko dlaczego? Po co mu to było. Jedynie udowodnił, że jest o wiele gorszy, niż wcześniej. Kiedy był  z nami na wyspie Tenrou, przynajmniej się powstrzymywał. Słyszałam od Natsu, że nawet płakał. Jakoś przez myśl nie może mi przejść taka opcja. To nie może być ten sam człowiek. To na pewno ktoś inny. Albo zbliża się ten czas, o którym wspominał. Muszę się dowiedzieć jak najwięcej o tym, o czym mówił Zeref.
   Szliśmy już przez parę godzin. Anabell spała sobie spokojnie na moich plecach, Shin pochrapywał sobie, leżąc na mojej głowie. Jellal opuścił nas godzinę temu. Pamiętam nasze ostatnie słowa.

- Powodzenia w podróży.- powiedział Jellal.
- I nawzajem. Dlaczego tak szybko nas opuszczasz?- powiedziałam, przytulając go.
- Mam pewne obawy, co do twojej nowej mocy.- zamarłam. Skąd on wie.
-Jakiej mocy?- jakiej mocy. Zapytałam sarkastycznie. 
- Nie rób sobie ze mnie żartów, Lucy. Wiem o twojej mocy smoczego zabójcy. Wyczułem ją podczas ratowania tej dziewczynki. - powiedział, spoglądając na mnie . Dlaczego tak łatwo mnie rozgryźć.
- Nie mów nikomu. Nie chcę ich martwić, ani narażać na niebezpieczeństwo.
- Niebezpieczeństwo?
- Na ciebie już czas. Do zobaczenia, Jellal. - powiedziałam, odpychając go od siebie. Uśmiechnął się i rozstaliśmy się.

  Zaskoczyło mnie to, co powiedział Jellal. Skoro on wykrył, że posiadam tę moc, to mistrz Macarov na pewno to odkryje. Rozejrzałam się. Wszyscy smacznie śpią. W końcu trzeba to zrobić. Wstałam i ruszyłam przed siebie. Podczas podróży znalazłam polankę, na której nikt nas nie zobaczy. Poszłam w jej kierunku.
  Kiedy znalazłam się na miejscu. On tam już czekał. Wyglądał tak jak zawsze. Czarne szaty, wraz z dużą białą togą. Uśmiechał się. 
- To co. Chcesz poznać prawdę. 
- Oczywiście, że chcę. 
- W takim razie. Odejdź od przyjaciół i przyłącz sie do mnie. Wszystko stanie się wtedy dla ciebie jasne i o wiele łatwiejsze. 
- Dlaczego miałabym to zrobić. 
- Ponieważ jesteś...
_____________________________________
Jestem zua!!!!!!!!!!! Nie mogłam się powstrzymać. Ayomi Saku. Przez głupi tablet, usunęłam twój poprzedni komentarz. Mogłabyś mi opisać chociaż w skrócie, co tam napisałaś. Wiem, że to będzie trudne, ale po prostu mi zależy. A resztę zapraszam do głosowania, komentowania i lajkowania mnie na Facebook'u.

5 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster blog award! Dlatego zapraszam na mojego bloga :). Informacje są tam podane . A co do Rozdziału Boski:). Już nie mogę się doczekać kolejnego :D
    Mizumi: Ja też!! chce kolejny rozdział :)
    No pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm, to skomentuje jeszcze raz ^^.
    Zły Zeref. Natsu t nawet nie próbuj przejść na jego stronę bo własnoręcznie zabiję :D
    Lucy ty lepiej wróć do Natsu zanim zrobi coś głupiego ! :D Pakowanie sięw kłopoty to jego specjalność więc lepiej wracaj !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wyszedł ci świetnie ^^ Ale nie ładnie kończyć w takich momentach ^^
    Zostałaś nominowana do Liebster blog award zapraszam do siebiepo więcej informacji ^^ http://fairytailwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknee, przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich, ale tak mnie to wciągnęło... Piękny blog, piękne opowiadanie i zła ty! Jak mogłaś przerwać w taki momencie? Czekam na dalsze rozdziały. Wysyłam wenę i buziaki :*******

    OdpowiedzUsuń
  5. ach.. Jak możesz. Zeref taki zły! Niech zginie. A Natsu niech mu tylko uwierzy. On ma wspierać Lucy a nie szlajać się z jakimś psycholem!!!
    Rozdział świetny. Jesteś wspaniała! *o*

    OdpowiedzUsuń