Fairy Tail song

piątek, 18 kwietnia 2014

18. Rozdzielenie i baza wrogów. Poszukiwania kuli.

   Wbiegliśmy do lasu i od razu poczułam silny ból w okolicy serca. A wiec tak działa na mnie kula. Nawet jej nie dotknęłam a już czuję się źle. Jednak nie zważając na cierpienie, zagłębiałam się w gęstwinie. Nie mogę teraz przegrać. Za dużo już przeszłam. To nie może się stać. Zwolniłam trochę kroku. Ból w klatce piersiowej dął niemiłosiernie. Złapałam się za koszulkę. Rozmasowałam miejsce i szłam dalej. Próbowałam ukryć, że źle się czuję, lecz Gajeel to zauważył. Uśmiechnął się złośliwie.
- A chciałaś sama wykonać te misje. Nawet nie doszliśmy do wroga, a ty już się kulisz od nie-wiadomo-czego. Wiesz co, Lucy? Czasem naprawdę jesteś żałosna. - powiedział, dobijając mnie tym.
- Gajeel. Zamknij się! - krzyknęła Erza.
- Nie. Niech powie, co ma mi powiedzieć. - powiedziałam, odwracając się do niego. Na mojej twarzy był poważny wyraz twarzy. Czarnowłosy podszedł do mnie i spojrzał na mnie. Musiałam podnieść głowę, aby spojrzeć mu w oczy.
- Wiesz co, Lucy? Nie mam pojęcia jakim cudem się tu znalazłaś. Jesteś z nas najsłabsza. Nie wiesz, co to strach, niepokój, ból, rozpacz, ponieważ żadnego z nich tak naprawdę nie doświadczyłaś. Nie wiesz, jak to jest stracić kogoś bliskiego. Kogoś, kto cie wychowywał od narodzin. Kogoś, kto cie nie porzucił.
- Gajeel, Przestań! - ostrzegła Erza. Lecz Redfox miał ją głęboko gdzieś.
- Nie wiesz, jak to jest, kiedy nikt cie nie akceptuje. Gdy jesteś odrzucany przez najbliższych, wykorzystywany ja maszyna. Nie masz o tym bladego pojęcia. A nie masz go, ponieważ jesteś tylko rozpieszczona córką jednego z najbogatszych ludzi w Fiore. Nigdy nie cierpiałaś z tak błahych powodów. Jeśli coś ciebie nie dotyczyło, ty nie reagowałaś. Nie przejmowałaś się losem innych. Dopóki nie dołączyłaś do Fairy Tail, nawet sama nie zarabiałaś. Nadal sama nie zarabiasz. Chodzisz na misje z kimś z gildii, aby wykonał za ciebie całą robotę. A potem bierzesz polowe kasy, aby zapłacić za czynsz. Nawet nie wiemy, czy naprawdę za niego płacisz. Skąd mamy wiedzieć, na co wydajesz całe zarobione pieniądze. - mówił Gajeel. Wszyscy patrzyli na niego osłupiali, a ja słuchałam z wysoko uniesiona głowa. To, co mówił, było niedorzeczne. Ale, skoro on tak myślał, to czy przypadkiem innym tez nie chodziły takie myśli po głowie. Spojrzałam na towarzyszy. Wszyscy patrzeli na smoczego zabójce metalu. Wyglądali, jakby trafiły do nich słowa Redfoxa. A na potwierdzenie milczałam i się mu przyglądałam. Jaka ja byłam głupia, aby się tak dać nabrać.
- Skoro tak ci to przeszkadza, to mam pomysł. Rozdzielmy się. A żeby było ci na rękę, ja pójdę sama. Ty z Wendy, Laxus z Natsu i Happy'm, a Erza z Gray'em i Shin'em. Teraz każdy ma pare, oprócz mnie. Pasuje ci taki układ? - spytałam czarnowłosego Patrzył na mnie przez chwile z powątpiewaniem, lecz kiwnął twierdząco głową. Reszta towarzyszy patrzyła na niego zszokowana.
- A co jeśli ci się coś stanie? - spytała Wendy.
- Wtedy będę próbowała się sama wyleczyć. Szukamy szklanej kuli wielkości dłoni. Jeśli zobaczycie ja u któregoś z wrogów, nie pozwólcie się jej stłuc.
- Ale dlaczego? - spytał Gray.
- Bo inaczej świat czeka zagłada. - powiedziałam, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie. Po chwili usłyszałam, ja cała reszta odeszła w niewiadomym dla mnie kierunku. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie.
   Ekstra. Po prostu świetnie. Nie dość, że nie wiem gdzie iść, to jeszcze się rozdzieliliśmy. Taak, teraz misja jest o wiele łatwiejsza. Jeszcze na dodatek nie wiem, jak się mam z nimi skomunikować.
   Szłam i szłam przez las, dopóki nie uderzyłam w coś twardego. Upadłam na ziemię. Całą czaszkę przewiercał mi ból. W co ja walnęłam. Powoli wstałam. Podeszłam z wyciągniętymi rękami. Poczułam coś twardego. Metal? Zjechałam rękami niżej i natrafiłam na coś okrągłego. Pomacałam jeszcze trochę i zdołałam wywnioskować, że trzymam w dłoni najprawdziwszą niewidzialną gałkę do drzwi. Przekręciłam w prawo. Nic to nie dało. Drzwi nadal były nieruchome. Naparłam na nie barkiem. Znowu nic. Odsunęłam się i spojrzałam przed siebie. Wyglądało tak, jakby tam nic nie było. Wytężyłam wzrok. Nadal nic. Zastanowiłam się. Skoro te sposoby nie działały, to muszę użyć magi. Podniosłam klucz do bramy byka.
- Otwórz się bramo byka, Taurus! - krzyknęłam. Z klucza wyłoniło się złotawe światło. Po chwili, zamiast klucza, przede mną stała wielka krowa z toporem. Odwróciła się do mnie z pobłażliwym uśmiechem.
- Panienko Lucy! Twoje piersi jak zwykle są najlepsze! - krzyknął, widząc mnie. Pokręciłam głową.
- Nie czas na to, Taurusie. Walnij w ta przestrzeń! - krzyknęłam. Gwiezdny duch patrzył na mnie, jak na nienormalną, ale wykonał zadanie. Gdy tylko topór zetknął sie z drzwiami, zaklęcie zostało złamane, a przede mną stanęła gildia Tartarusa. Wycofałam ducha i weszłam do budynku. Rozejrzałam się dookoła. Nikogo tutaj nie było. Gdzie ich wszystkich wywiało. Wzruszyłam ramionami. Odwróciłam się i postawiłam pierwszy krok. Moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Obejrzałam się dookoła. Nikogo nie było. Zrobiłam drugi krok. Moje cało momentalnie zdrętwiało. Usłyszałam przeraźliwy śmiech. Dreszcz przebiegł mi po plecach. Momentalnie okna w całej gildii zostały odsłonięte.  Drzwi wejściowe się zamknęły. Odwróciłam głowę na tyle do tylu, na ile dało mi zaklęcie i się przeraziłam. Za mną siedział na tronie mistrz Tartarusa, E.N.D., a obok niego stał mi już dobrze znany blondyn. Zack. 
- Miło, że wpadłaś do nas, Lucy Heartfilio. A raczej Lucy Dellares.
_______________________________________
Czemu E.N.D nazwał tak Lucy? 
Kim tak naprawdę jest blond włosa?
Czy uda jej się zbiec mrocznej gildii?
Dlaczego Zack współpracuje z wrogami?
Na te i na inne pytania odpowiedzi poznacie w następnych rozdziałach.

Na prośbę Pati Blue, już dzisiaj pojawia się kolejny rozdział. 
Gdy tak przeglądałam dzisiaj posty mojego bloga, uznałam
że jestem psychicznie chora. 
Jak mogło coś tak zajebiście ociekającego zagadkami wyjść spod mojej ręki. 
A mam dla was jeszcze więcej zagadek i pomysłów na przygody.
W każdym razie, mam nadzieję, że rozdział się podobał.
Zacznę już pisać następny. 
Pa pa.
~Samara Glasses

1 komentarz:

  1. Juhuuuuu! Kolejny!
    Nice: Nie ciesz się tak.
    Cieszę sie i to bardzo! Fajnie by było jakbyś dodała jeszcze z pięć rozdziałów!
    Nice: Może najlepiej całe opowiadanie co?! Idź sie uspokój. Jak widać Pati trochę za bardzo się cieszy i czeka na następne. Proszę cię o napisanie kolejnych jak najszybciej bo poprostu nie wytrzymam tu. T.T
    Dobra Nice, idź do Aiko. Czekam na kolejny więc pisz szybciutko!
    Dużoooo weny!!!!!

    OdpowiedzUsuń