Fairy Tail song

niedziela, 17 sierpnia 2014

21 Midnight vs Natsu

*Natsu*
   Stałem z Laxus'em i czekałem na jakieś dopowiedzenie. Jak to złapali Lucy? Przebudzenie Zeref'a? Przecież on już się obudził. O co chodzi tym ludziom. Ludziom? Nie. Oni nie wyglądają, oraz nie zachowują się jak ludzie. No, Oprócz Midnight'a. Bo on nadal jest człowiekiem, prawda? Ruszyłem się.
- Jak to, złapaliście Lucy? Przecież ona walczy. - powiedziałem. Blondyn spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.
- Nieprawda. Nasi bracia pojmali ja od razu jak weszła do naszej gildii. Poza tym, co to ma za znaczenie!
- Takie, ze porwaliście nie właściwa osobę! - zacząłem biec w stronę Midnight'a Ten jednak stał niewzruszony. - Ostrze Rogu Ognistego Smoka! - moje ciało zapaliło się. Skierowałem się w stronę czarnowłosego. Gdy miałem już go uderzyć, przeleciałem obok. No tak, zapomniałem. Erza mówiła, że ten gostek potrafi odbić atak. No, ale ja i tak zapomniałem. Odwróciłem się wściekły i jeszcze raz zaatakowałem. Nadymałem policzki.
- Ryk Ognistego Smoka! - zionąłem w przeciwnika kulą ognia. Jednak ku mojemu rozczarowaniu, i ten go nie dosięgnął.
- Przestań się kryć za czymś takim i walcz jak mężczyzna! - krzyknąłem. Cholera. Za dużo czasu spędziłem z Elfmanem. Midnight jedynie uśmiechnął się złośliwie i spojrzał na swojego towarzysza.
- Ty, a może pobawimy się tą blondi, jak już skończymy z nimi.
- Nie interesują mnie związki seksualne z ludźmi. One jest potrzebna mistrzowi więc wypełniam jego prośbę.
- Jak chcesz drętwiaku. Ja tam chętnie wykorzystam sytuację.
- To twój wybór.
- Co ty chuju powiedziałeś?! - zapytałem wściekły. Czyżby chciał zgwałcić moją Lucy? O nie. Nikt nie może jej tak traktować! Nie pozwolę na to!
- Słyszałeś zapałko! Coś mi się wydaje, że mała est dobra. Widzieliście te jej kształty? Nie ma lepszych!
- Czy on mówi o Lucy? - spytał zszokowany Laxus. Najwidoczniej przysłuchiwał się całej rozmowie. Skutki tego czynu widać na jego twarzy. - A zresztą nieważne. - powiedział, po czym krzyknął - Ej ty, jak ty się tam zwałeś?!
- Tempesta.
- Tak. Tempesto, może byśmy tak przeszli na wony skrawek ziemi i tam omówili parę spraw, co? Tych idiotów zostawmy tuta ze sobą. Są siebie warci? Może się od siebie czegoś nauczą? - powiedział blond włosy. Demon w odpowiedzi wzruszył jedynie ramionami. Laxus ruszył przed siebie a przeciwnik podążył za nim. Dopiero po chwili zrozumiałem treść ich rozmowy. Wkurzony zawołałem:
- Hej! Dreyar! Kogo nazywasz idiotę?! - smoczy zabójca jedynie machnął na niego ręką. A więc zostałem sam  na sam z Midnight'em. No nieźle. Spojrzałem się na ciemnowłosego.
- Dlaczego współpracujesz z Tartarus'em. Przecież to same demony! - zapytałem.
- A jak myślisz? Przecież Zeref niedługo powstanie, a wtedy to będzie wasz koniec! Będzie nowy świat. Lepszy niż ten! Wszystko wygląda obiecująco!
- Co ty, trawki się nawąchałeś? Bo masz takie schizy na temat świata, że chyba trzeba cię zbadać?
- To ty nie widzisz prawdy! Zrozumiesz to dopiero, kiedy przeżyjesz prawdziwą wojnę. Jak ta twoja blondi?
- Jak to?
- To ty nie wiesz? Przecież to córka światła. Smocza Gwiezdna Zabójczyni. Nie wiedziałeś o tym? - spytał Midnight. Pobladłem. Lucy smoczym zabójcą? Jakim cudem. Przecież wyczułbym to od niej.
- Stary, ty na serio się czegoś nawdychałeś. Może to te opary? Albo pyłki z drzew? Nie mam pojęcia. W każdym razie. Musisz iść się leczyć, ponieważ to niemożliwe, żeby Lucy była smoczym zabójcą.
- Nie jestem chory! I to co mówię, to prawda!
- Koleś, rozpoznaję objawy! Mój znajomy Gray - kojarzysz gostka - też brał, ale da się to uleczyć. On sam to udowodnił.
- Wiesz co, mam cię dość. Skończmy to, bo mi się niedobrze robi, jak na ciebie patrzę.
- Jak chcesz. - powiedziałem. Po chwili natarłem na niego zapalonymi pięściami. On się nawet ni bronił! Midnight poleciał parę metrów dalej. Wytarł krew, która wyleciała m z kącików ust, po czym wskazał ziemię pod moimi nogami.
- Spiralny ból. - wyszeptał. Poczułem, jak moje wnętrzności skręcają się same w sobie. Skóra bolała mnie niewyobrażalnie. Czułem się tak, jakby ktoś zdzierał ze mnie skórę. Krzyknąłem w agonii. Bólu nie dao się nawet opisać. I nagle ustał. Padłem jak długi na ziemię. Nie mogłem się ruszyć. Wszystko mnie bolało. Nie tak jak wcześniej. Drugiego takiego ataku by m nie zniósł. Kątem oka zobaczyłem, że mag powoli się do mnie zbliża. Próbowałem wstać, lecz nic to nie dało. Rusz się. Żaden mięsień się nie poruszył. Rusz się. Musze ocalić Lucy. Jej uśmiechnięta twarz przebiegła mi przed oczami. Poczułem dziwne ciepło na ustach. Co to oznaczało? Nie miałem bladego pojęcia. Ale te dwie rzeczy pomogły mi wstać. Chwiejnie uniosłem się na nogach. Popatrzyłem na zszokowanego chłopaka po czym uśmiechnięty powiedziałem:
- Sorry, ale ja tak szybko nie umieram. -  Midnight, słysząc moje słowa, uśmiechną się.
- To dobrze, bo nie było by zabawy. - gdy tylko to powiedział, moje ubranie zaczęło się dziwnie kurczyć. No nie. Zdarłem jak najszybciej z siebie kamizelkę, po czym walnąłem wroga w twarz. Czarnowłosy chwiejnie oddalił się. Wściekły uniósł palca. Wiedziałem, co się teraz stanie. Musiałem go powstrzymać. Zamknąłem oczy. Sięgnąłem wewnątrz siebie. Musiałem znaleźć w sobie tę moc. Nie ma bata. Musze przeżyć. W końcu moje poszukiwania na czumś wyszły. Już wiedziałem, co zrobić. Otworzyłem oczy. Wyciągnąłem ręce na boki po czym zapaliłem je ogniem. Później jedną rękę umieściłem nad głowę, a drugą przy swoim pasie. Zacząłem nimi kręcić w prawo, aż powstało wielkie koło. Nadymałem policzki po czym krzyknąłem:
Himitsu no tekunikku moeru yōna doragonkirā: Shōnetsu no kasukēdo* - wypuszczony z ust ogień połączył się z tym tworzącym koło i ruszyło w kierunku Midnight'a, przypominając wielką kaskadę. Czarnowłosy, przerażony niespodziewanym atakiem próbował uciekać, lecz nogi zaczęły mu się plątać. Po chwili przewrócił się, atak dosięgnął go sekundę później. Upadłem na kolana, zdyszany. Wiele mocy kosztowa mnie ten atak, ale było warto. Rozejrzałem się po okolicy. Parę metrów przede mną, za drzewami ukryty, znajdował się budynek gildii Tartarus. To pewnie tam trzymają Lucy. Podniosłem się z klęczek i ruszyłem w stronę budowli. Zanim jednak postawiłem pierwszy krok usłyszałem rozdzierający krzyk. Najgorsze było to, że aż za dobrze znałem ten głos. 
- Lucy! - krzyknąłem i popędziłem w stronę gildii. Mam nadzieję, ze reszcie nic nie jest. 


*Sekretna Technika ognistego Smoczego zabójcy: Ognista Kaskada

No nareszcie skończyłam!
Całkiem dużo czasu zajęło mi sklecenie z tego rozdziału
Ale nie dość, że  on mi się podoba, to jeszcze na dodatek za krótki!
Ale moja głowa i wyobraźnia są dalekooo do przodu z fabułą, że muszę sama to pisać. 
Nie wiem, czy dobrze kojarzę, ale chyba są już na drugiej sadze.
Tak, dobrze słyszeliście. Druga saga. 
Pierwsza nazywa się: Prawda i Kłamstwa
Natomiast druga: Przeszłość Lucy
Jak myślicie, w której sadze odbędzie się ta decydująca bitwa ze snu Lucy i wizji Carli. 
I kto widział prawdę, a kto nie?
Ale za nim ta druga saga nadejdzie, to z 15 rozdziałów przed nami. 
W każdym razie. Rozdział trochę śmieszny, a trochę bitewny. Natsu odkrył w sobie nową moc.
Wiem, nie umiem opisywać walk. Ale to dlatego, bo wszystkie walki są dla mnie takie same. Parę walnięć i tyle. Tak wiem, nie dostrzegam szczegółów. Ale to nie moja wina.
Dobra Samara, więcej pisania mniej pierdolenia. 
A więc...
Sayonara! 
Samara Glasses

1 komentarz:

  1. Nareszci znalazłam chwilę aby uwolnić sie od tych małych potworków.
    Nice: Jak ty z nimi wytrzymujesz?
    Nie wiem ale chce do domu XD
    Zgidze sie z toba, że rozdzialki krótki, tyle na niego czekałam a ty mi taki krociutki dajesz...... Mam nadzieje, że następny bedzie dłuższy i szybko go napiszesz :D
    A wiec przesyłam ci dużoooo weny zebys miala na kolejny rozdzialki i obys go szybciutko napisala. Wybacz za bledy ale jestem na telefonie i atakuja mnie potwory XD.
    Paaa :*

    OdpowiedzUsuń