Fairy Tail song

środa, 11 marca 2015

23. Kim ja jestem?

Szybko schowałam kulę do kieszeni mojej spódniczki, po czym przyjrzałam się moim rękom. A były one naznaczone licznymi znakami, rysunkami smoków, słowami. Nie przejmowałabym się nimi, gdyby nie piekły i nie świeciły się. To mnie właśnie dobija. Te "znamiona" podświetlały się. Nie tak zwyczajnie, jak znak naszej gildii, tylko ostrym światłem. Co to oznaczało? Kiedy one się pojawiły? Dlaczego?
   Usłyszałam śmiech z naprzeciwka. Podniosłam głowę i spojrzałam na mojego brata. Przyglądał mi się z pogardą i nutą... nienawiści. Zdziwiona rozejrzałam się wokół mnie. Nie. To złe określenie. Zdezorientowana. Stałam tam i przyglądałam się otaczającym mnie magom. Było ich bardzo dużo. Nawet Erza sama by sobie z nimi wszystkimi nie poradziła. A co dopiero ja.
- Widzisz ich, prawda? - usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i ujrzałam tego kociopodobnego mężczyznę. Trzymał ręce w kieszeni i przyglądał mi się z rozbawieniem. Co jest takiego zabawnego w tym, że nie wiem, o co chodzi? Jakoś nie widzę komizmu  w tej sytuacji. Ale jednak odpowiedź na jego pytanie była twierdząca. Dopiero teraz zauważyłam, że to nie byli normalni ludzie. To były dusze. Nie duchy, czy demony, czy jak ich tam ludzie nazywają. To były najzwyklejsze w świecie dusze. Ludzie zagubieni w czasoprzestrzeni. A raczej w świecie gwiezdnych duchów. Może i dla wielu nie będzie to zrozumiałe, ale ja wiem. Nie mam bladego pojęcia, ale wiem skąd oni pochodzą, kim byli, kiedy żyli, dlaczego umarli. I to mnie najbardziej przerażało w tej sytuacji. Ta świadomość. Mnóstwo kobiet, dzieci. Kilku mężczyzn, jednak większość w młodym wieku. Skąd oni się tu pojawili.
- Twoje prawdziwe moce się ujawniły, Lucy Dellares. Czas, aby rodzeństwo się odrodziło i stworzyło nowy świat. - powiedział E.N.D wznosząc ręce do góry. Patrzyłam zaskoczona, jak dusze ustępują miejscu jakiemuś mężczyźnie. Szedł w moją stronę. Dopóki się nie odezwał, nie chciałam wierzyć, że on też tutaj jest.
- Cześć Lucy, dawno się nie widziałyśmy. - powiedział Zeref. Uśmiechnął się do mnie, spoglądając to na mnie to na naszyjnik, który wisiał na mojej szyi. Był razem z rzeczami, które podarowała mi Layla. Nie wiedziałam na początku, co on może oznaczać, więc się nim nie przejmowałam, ale potem on... nie wiem dokładnie, co się stało, ale od tamtej chwili nosze go cały czas przy sobie. I kiedy chce go zdjąć, moje ciało nie reaguje. Co on może oznaczać. Przecież to tylko czarny kamień w białej metalowej obudowie. Wygląda tandetnie. Nie wiem, po co im on. O ile o niego chodzi. Bo po tej gadce mistrza gildii Tartarus naprawdę nie wiem, o co chodzi im. Chyba, że oni uważają, że jestem siostrą Zerefa. To by było zabawne. Ale bym się uśmiała. Bo oni tak nie uważają. Prawda?
- Czas zacząć, mistrzu. Czas mija, a... - mówił E.N.D
- To ja powiem, kiedy zaczynamy i kiedy kończymy. Nie ma pośpiechu. Jest jeszcze dużo czasu.  - powiedział Zeref nie odwracając się ode mnie. Ja natomiast rozglądałam się na boki. Byle by nie patrzeć na niego. Ten facet z kocimi uszami ciągle mi się przyglądał. To już wkurzało. Natomiast mój brat nie zwracał na mnie w ogóle uwagi. Rozglądał się z ciekawością po wszystkich, tylko nie w moim kierunku. To boli. Widać, że naprawdę go nic nie obchodzę. Poczułam spływające po moim policzku łzy. Zaskoczona podniosłam dłoń i wytarłam oczy. Nie mogłam płakać w takiej chwili. Przecież trenowałam, by stać się silniejsza. No cóż, w tej chwili nie czuję się taka.
- Lucy. Jesteś gotowa? - pyta się mnie Zeref. Wreszcie spojrzałam na niego. Przyglądał się teraz moim bliznom. Po chwili podniósł rękawy swojej szaty. Zobaczyłam takie same znamiona, tylko że owite czarną mgłą. Zaskoczona spojrzałam na niego. Ten jednak czekał ciągle na moją odpowiedź.
- Na co mam być gotowa? - spytałam.
- Na to, na co czeka cały świat.
- A świat czeka na... - powiedziałam. Czarnowłosy rozejrzał się zaskoczony po pomieszczeniu. Spoglądał na wszystkich zebranych.
- Co to ma znaczyć? Ona nic nie wie! - krzyknął. Wszyscy włącznie z duszami skulili się od jego krzykiem. Chociaż nie. Mój brat stał prosto. Czyży się nie bał go? Odważny jest. Zeref natomiast jedynie westchnął  i znów spojrzał na mnie.
- No cóż. Trzeba ci wszystko wyjaśnić. Ale jakby tu zacząć... wiem. Pamiętasz bajkę o rodzeństwie życia? - spytał się mnie. Oczywiście. Safiria opowiadała mi i Zack'owi te bajkę zawsze na dobranoc. Była ona o dwójce rodzeństwa. Chłopcu i dziewczynce. Oboje mili wspaniałych rodziców, przyjaciół. Mili co jeść i gdzie spać. Jednak chłopczykowi zawsze coś nie pasowało. Zazdrościł wiele rzeczy innym, bił się z innym, dręczył ich. Natomiast dziewczynka była jego przeciwieństwem. Miła dla wszystkich, uczynna, przyjacielska. Ale także i naiwna. Kiedy rodzeństwo miało pięć lat, dziewczynkę zaczepił jakiś mężczyzna. Mówił, że potrzebuje pomocy. Chciał, by z nim poszli. Chłopak się nie zgodził. Był jak zwykle podejrzliwy. Dziewczynka jednak uległa. Brat próbował ją zatrzymać. Wynikła z tego jedynie kłótnia. Ich pierwsza oraz ostatnia. Jego siostra już więcej się nie znalazła. Rodzice popadli w rozpacz. Chłopiec natomiast wyrósł na przystojnego mężczyznę. Zaczął praktykować czarną magię. Był w tym niepokonany. Dopóki nie został uśpiony na kilkaset lat. Safiria zawsze mi mówiła, żebym nie brała tego na serio. To przecież tylko bajka. Ale ona po coś powstała.
- Oczywiście, że znam.
- Ta bajka jest o nas.  - powiedział.
________________________________________________________
Czy słowa Zerefa są prawdziwe?
Jak radzą sobie pozostali?
Kim są te dusze?
Kim naprawdę jest Lucy?
Na te i inne pytania odpowiedzi poznacie już wkrótce.

Gomene!! Przepraszam was bardzo, ale po prostu jestem zawalona tym wszystkim.
Nasza kochan Angel jak zwykle zawaliła mnie nowymi blogami, jeszcze do tego w tym roku testy gimnazjalne. Nie zdziwcie się, jeśli następny rozdział pojawi się za jakieś... pół roku... żartuje. Spróbuje jak najszybciej dodać następny. 
A pracę będę miała ułatwioną, bo pierwszy blog z Angel już dobiega końca, a drugi też próbujemy zakończyć. Trzeci ze względu na małą liczbę wyświetleń usunęłyśmy, a czwarty... nie wspominałam wam o czwartym? Chyba nie... nie wiem, jak ja sie w to wkopałam, ale jest on o słodkim flircie. Jeśli ktoś nie wie, co to jest to tu macie link <klik>
A tutaj macie link do bloga <klik> 
Mam nadzieję, że mnie nie shejcicie, ale po prostu następny rozdział będzie dłuższy, a pojawi się tam... nie powiem. >.<
Jeszcze raz was za wszystko przepraszam!!! 

~Samara Glasses

1 komentarz:

  1. Niezły blog, fajnie to sobie obmyśliłaś. Lucy siostrą Zerefa... No, no. Ciekawe, czy do niego dołączy *-* Chociaż, znając ją, to raczej nie xD

    OdpowiedzUsuń