Fairy Tail song

niedziela, 14 czerwca 2015

24. Przebłyski

   Zaskoczona spoglądałam na Zerefa. Czy on sobie jaja ze mnie robi?! To przecież tylko bajka! Bajki są po to, by uczyć dzieci, co robić, a czego nie. One nie mają swojego prawdziwego odzwierciedlenia! Jednak podświadomie wiedziałam że to prawda. Moje ciało wiedziało, dusza też, lecz pamięć nie. Co to znaczy? Już od tych wszystkich pytań, niedopowiedzeń, zagadek boli mnie głowa. I gdzie jest reszta?! To niemożliwe, że jeszcze walczą. A na pewno nie Natsu. Oczywiste jest to, że słyszał mój krzyk. A kto by nie usłyszał. Jednak dlaczego tutaj jeszcze go nie ma?!
- Może i myślisz, że to kłamstwo, jednak to prawda. Ta bajka, a raczej przypowieść jest o nas. I nic na to nie poradzisz Lucy. A przede wszystkim twoje wspomnienia. - powiedział Zeref, po czym podniósł rękę. Poczułam ruch na mojej klatce piersiowej. Spojrzałam tam. Naszyjnik, który znalazłam w skrzyni, podnosił się powoli. Po chwili zaczął świecić silnym blaskiem. Podniosłam głowę i spojrzałam na czarnowłosego. Jego naszyjnik też świecił. Jedyna różnicą jest to, że jego był piękny i złoty blask, a mój ciemny i ponury.
- Nadszedł cas, abyś przypomniała sobie parę szczegółów. - wyszeptał. W tym samym momencie poczułam bardzo silny ból głowy. Złapałam się za głowę i krzyknęłam. Ból był niewyobrażalny. Upadłam na klęczki. Głowa mnie bolała, jak jeszcze nigdy, a naszyjnik zaczął parzyć mnie w skórę. Czułam, że z bólu zaczynam tracić przytomność. Ostatnimi siłami spojrzałam na Zerefa. On też klęczał. Po chwili traciłam przytomność.

   Gdy otworzyłam oczy, nie byłam już w mrocznej gildii. Byłam... właściwie nie wiedziałam gdzie byłam. Otaczało mnie niebieskie pole... mgła... nie wiem, jak to nazwać. W każdym razie byłam nigdzie. Rozejrzałam się. Dopiero po chwili zauważyłam drzwi przed sobą. Zaczęłam się do nich zbliżać. Lecz z każdym moim kokiem, one coraz bardziej się oddalały, a na ich miejscu pojawiał się jakieś dziwne sceny. Przystanęłam przed pierwszą. Była na nim dwójka rodziców. Kobieta o włosach tak jasnych jak słońce, a oczach brązowych. Oraz mężczyzna o włosach, jak i oczach ciemnych jak węgiel. Oboje spoglądali na dwójkę dzieci ukrytych w kołysce. Na ich twarzach widniał uśmiech. Po umeblowaniu oraz ubiorze rodziców widać było, że byli biedną rodziną, lecz żyjącą w wystarczającym dostatku. Lecz widać było ,zę nie chodziło im o majątek.
- Jak je nazwiemy? - spytała kobieta nadal nie odrywając wzroku od kołyski.
- Nie wiem, jednak chcę, by miały jakieś szczególne znaczenie. W końcu to nasze dzieci. - wyszeptał mężczyzna. W tym czasie podniósł rękę i zaczął głaskać dziecko, które znajdowało się w kołysce.
- Dziewczynka może się nazywać Lucy, jako "przynosząca światłość" lub "narodziny".
- W takim razie jej przeciwieństwo to Zeref. Idealnie pasują.
- Czyli ustalone. Lucy i Zeref Dellares. Pięknie to do nich pasuje. - powiedziała kobieta, po czym wizja się rozwiała. Przez kilka chwil stałam w miejscu zaskoczona. Co to ma znaczyć?! Kim yli ci ludzie? Co to była za sytuacja? Przecież... to nie może być prawda! Wiedziałam jednak, co muszę teraz zrobić. Postąpiłam te parę kroków i zajrzałam do kolejnej wizji. Tym razem były w niej dwuletnie dzieci. Jedno ze złotymi włosami, a drugie o ciemnych włosach. Obydwoje mili ciemnobrązowe oczy. Bawili się różnorodnymi zabawkami dla dzieci. Od misi, którymi zajmowała się dziewczynka, po pojazdy z drewna, którymi bawił się chłopczyk. Obydwoje byli szczęśliwi. Kilka kroków a nimi siedzieli rodzice na czerwono-białym kocu i przyglądali się dzieciom z uśmiechami na twarzy. Ich ręce złączone leżały na kocu. Po paru chwilach. do dorosłych podeszła dziewczynka. Trochę czasu przyglądała im się, po czym z uśmiechem wskoczyła im na ich złączone ręce. Rodzice zaskoczeni, przewrócili się. Po chwili było słychać śmiech małej oraz rodziców. To przywołało czarnowłosego. Najpierw tak samo jak złotowłosa przyglądał się sytuacji, a potem dołączyło nich. Znów szczęśliwa rodzinka. To takie piękne.
   Znów wizja rozwiała się. Chciałam wiedzieć więcej. Podeszłam do trzeciej oraz ostatniej. Odetchnęłam głęboko, po czym spojrzałam na wizję. Były na niej ukazane już siedmioletnie dzieci. Bawiły się razem z trójką innych. Śmiały się, bawiły, ganiały. Robiły to, co dzieci umieją robić. Czerpali radość z życia. Jednak sielanka nie trwała długo. dwójka chłopaków zaczęła się bić. I jednym z nich był Zeref. Szarpali się, gryźli, bili z pięści. Nie skończyło by to się dobrze, gdyby nie zainterweniowała złotowłosa. Podeszła do nich po czym rozdzieliła ich. Przez chwile jeszcze się szarpali, lecz po szybkim jej spojrzeniu błagalnym i zrozpaczonym wzrokiem, przestali. Zeref spoglądał zirytowany gdzieś w bok, natomiast ten drugi patrzył w ziemię jak zbity pies, Widać było, że jest mu przykro. Lecz Lucy nie zwróciła na to uwagi. Złapała swojego brata za rękę i pociągnęła go w stronę drzew. Gdy tam dotarli, przystanęła przed nim i zwróciła jego głowę w swoją stronę poprzez złapanie za poliki.
- Dlaczego to zrobiłeś? - spytała.
- Sam się prosił. Nie dość, że bawił się nieuczciwie, to jeszcze nas wyzywał, gdy tylko nas nie było w pobliżu. - powiedział Zeref. Na twarzy kreowało się już dużych rozmiarów limo, na reszcie ciała miał liczne siniaki i zadrapania. Dziewczynka na ten widok jedynie westchnęła, po czym uśmiechnęła się.
- Musimy cię opatrzyć.  - wyszeptała i złapała go za rękę. pociągnęła go w tylko sobie znanym kierunku, po czym wizja zaczęła się zmieniać. Teraz spoglądałam na dwójkę dwunastolatków. Stali w tym samym miejscu, co wcześniej, lecz tym razem się kłócili.
- Nie możesz z nim iść! To jest niebezpieczne! - krzyknął Zeref.
- Ale on potrzebuje pomocy. Skąd możesz wiedzieć, co tam się stało. Może jego przyjaciele są ranni?! Muszę im pomóc?! - odwzajemniła się pięknym za nadobne złotowłosa.
- A skąd tyto możesz wiedzieć?! Poza tym jedna osoba, której nie pomogłaś jeszcze nie przyniesie tragedii.
- Przyniesie! Będę go miała na sumieniu. Będę się ciągle zastanawiała, czy coś się stało, czy żyje. - wyszeptała rozpaczliwie. Spoglądali na siebie przez chwilę, a jego determinacja coraz bardziej słabła. W końcu czarnowłosy odetchnął.
- Zgoda. Możesz iść, ale jeśli za pół godziny nie wrócisz, to zacznę cię szukać. - powiedział. Lucy rzuciła mu się na szyję, po czym ruszyła.
   W tym momencie wizja się skończyła. Stałam jak słup sopli. Wiedziałam, jak to się skończyło.Nie wróciła. A on jej nie znalazł. Padłam na kolana. To nie może być prawda. Przecież ja mam tylko dziewiętnaście lat. To się nie trzyma kupy. Muszę się dowiedzieć, o co chodzi.
   Wstałam szybko z klęczek i podbiegłam do drzwi. Nie oddalały się, tak jak wcześniej, więc w try miga do nich dotarłam. Oślepiło mnie światło. Już myślałam, że oślepnę, kiedy światło zniknęło. Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w gildii Tartarus i leżałam na zimnej podłodze. Podniosłam się z jękiem. Wszystko mnie bolało. Spojrzałam na podłogę. Była tam mala kałuża krwi. Podtarłam nos. Na mojej ręce znajdowała się krew.
- I co? Teraz mi wierzysz? - usłyszałam głos. Spojrzałam w bok. Przede mną stał Zeref i spoglądał na mnie z ciekawością. Odwróciłam wzrok. Ja już sama nie wiem, czemu mam wierzyć...

 Co w końcu jest prawdą? 
Co zatrzymało Natsu i resztę?
Co tak naprawdę stało się 400 lat temu?
Na te pytania i na inne odpowiedzi znajdziecie w przyszłych rozdziałach.


A więc... zaniedbuje was jak cholera... Jednak to nie z mojej woli, lecz z woli... świata! Nie wiem, czy ktoś to jeszcze czyta, jednak zaczyna dobiegać końca saga pierwsza. Więc... poczekajcie trochę, wakacje się zbliżają, to możliwe, że w końcu coś się zacznie dziać na tym blogu...
A jak tam wasza reakcja na to, że [SPOJLER]
że Zeref jest bratem Natsu. Na początku chciałam zrobić z niego brata Zrefa, lecz pomyślałam, że to zbyt łatwe do wywnioskowania, więc dałam Lucynkę... a mogłam dać Natsu, by był ze mnie prorok kurna!
Ja się z wami żegnam, bo czas nagli, a ja mam problemy ze szkołą (czytaj: matematyczką), więc życzę miłego czytania bloga. 
 ~Samara Glasses

2 komentarze:

  1. Nareszcie nowy rozdział, wspaniale! Zeref ^^ Jak ja go lubię! Ciekawe, komu Lucy chciała pomóc... I kim był ten chłopiec, co bił się z Zerefciem... Może Natsu?
    Na początku, szczerze mówiąc, myślałam, że zamiast się z nim bić, Zeref walnie w niego jakimś Death Pillarem! XD Ale każdy od czegoś zaczynał :3
    Pozdro, i czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik ... za*ebisty.Wszystko jasne brawo. Dodałaś Zerefa ...ZEREFCIO<33 Ja go kocham <3 Love Love Love. Rozdialik mam nadzieje że szybko się pojawi. Pozdrowionko~ wenusi życze jak najwięcej :))

    OdpowiedzUsuń